Leczenie kanałowe (endodontyczne) ma na celu uratowanie zęba przed ekstrakcją. W większości przypadków skutecznie spełnia swoją rolę, jednak może również stać się przyczyną poważnych problemów zdrowotnych – zarówno w obrębie jamy ustnej, jak i całego organizmu. Niestety, o tym dentyści rzadko informują swoich pacjentów…
W literaturze medycznej wymienia się liczne zdarzenia niepożądane (powikłania), które mogą wystąpić podczas lub po leczeniu endodontycznym. Aby zrozumieć, dlaczego niektóre z nich są tak groźne i mogą trwale zaburzyć równowagę wewnętrzną organizmu, warto przyjrzeć się bliżej przebiegowi i istocie tego rodzaju terapii.
Leczenie kanałowe zębów, na czym polega?
Leczenie endodontyczne to ostatnia deska ratunku dla zęba, którego żywe tkanki są już tak zniszczone, że żadna dostępna metoda stomatologiczna nie przywróci im dawnej formy. Zadanie jest proste – pozbyć się chorobotwórczych bakterii beztlenowych, a tym samym wyeliminować ognisko zapalne, które mogłoby negatywnie oddziaływać na cały organizm.
Sam zabieg polega na precyzyjnym usunięciu próchniczo zmienionej miazgi z komory i kanałów korzeniowych zęba, starannym odkażeniu tych miejsc, a następnie wypełnieniu pustych przestrzeni płynną gutaperką lub innym odpowiednim materiałem. Po wszystkim odtwarza się zniszczoną koronę zęba, tak by znów mógł pełnić swoje funkcje.
Choć taki ząb jest już martwy, to nadal może być niezwykle użyteczny – przez lata stanowi solidne oparcie dla sąsiednich zębów i doskonały filar dla protez uzupełniających luki w uzębieniu. W teorii wszystko brzmi świetnie. Gdzie zatem leży problem?
W niewidzialnym świecie bakterii, ich toksyn i zdolności do tworzenia biofilmu – tej biologicznej zbroi, która czasem sprawia, że leczenie kanałowe wcale nie jest tak bezproblemowe, jakbyśmy tego oczekiwali.
Leczenie kanałowe ryzyko
Choć oczyszczenie i odkażenie komory zęba to stosunkowo nieskomplikowany etap, prawdziwe wyzwanie zaczyna się, gdy trzeba precyzyjnie usunąć zmienioną miazgę z kanałów korzeniowych. Wyobraź sobie cienkie, kręte i trudno dostępne kanaliki, często ułożone jeden za drugim, niekiedy cieńsze niż ludzki włos. Nic dziwnego, że dobry endodonta przypomina czasem wytrawnego jubilera – sięga po mikroskop, stosuje specjalistyczne narzędzia oraz środki dezynfekujące, a mimo to nie może dać stuprocentowej gwarancji, że zdoła wyeliminować wszystkie bakterie.
Zwykle mówi się o 99,99% skuteczności zabiegu. Ta niepozorna setna część procenta – bakterie, którym uda się przetrwać w mikroskopijnych zakamarkach kanału – może stać się potencjalnym ogniskiem zapalnym. Badania pokazują, że beztlenowe drobnoustroje w kanałach zębów otwartych przez dłuższy czas występują aż 39 razy częściej niż w zdrowych zębach. To problem, którego nie należy lekceważyć, bo takie mikroorganizmy nie tylko są wyjątkowo zjadliwe, ale też skutecznie zaburzają działanie układu odpornościowego oraz homeostazę organizmu. W efekcie mogą dotrzeć do dowolnego narządu – oczu, nerek, serca czy mózgu – wyrządzając poważne szkody, a w skrajnych przypadkach nawet zagrażając życiu.
Co więcej, nie chodzi wyłącznie o same bakterie. Ważną, choć często pomijaną kwestią są toksyny przez nie wytwarzane, w tym aminy biogenne. To właśnie one pobudzają system odpornościowy w sposób niekorzystny oraz wywierają negatywny wpływ na tkanki, z którymi mają kontakt. Krótko mówiąc, problemem nie jest tylko przetrwanie drobnoustrojów, ale także ich toksyczna „broń”, która może długo i podstępnie osłabiać nasz organizm.
Powikłania w leczeniu kanałowym
Na samym końcu kanału korzeniowego, głęboko w obrębie przyzębia, znajduje się niewielki otwór wierzchołkowy – brama łącząca ząb z tkankami otaczającymi jego korzeń. To przez nią do wnętrza zęba docierają naczynia krwionośne i nerwy, a delikatne tkanki okołowierzchołkowe czuwają nad jego zdrowiem. Podczas leczenia kanałowego dentysta musi z zegarmistrzowską dokładnością zmierzyć długość każdego kanału (za pomocą endometru), aby uniknąć niebezpiecznego przepchnięcia skażonej miazgi poza wierzchołek. Jeśli do tego dojdzie, ryzyko rozwoju gwałtownego i bolesnego stanu zapalnego tkanek okołowierzchołkowych dramatycznie wzrasta. Bakterie, które w ten sposób przedostaną się poza obręb zęba, mogą następnie wędrować krwioobiegiem w kierunku mózgu lub serca, stanowiąc realne zagrożenie dla całego organizmu.
W takich przypadkach niezbędna jest ponowna interwencja oraz agresywna antybiotykoterapia obejmująca całe ciało. Niestety, to z kolei powoduje wyjałowienie naturalnej mikroflory oraz osłabia ogólną odporność. Problem dodatkowo komplikuje narastająca oporność bakterii na antybiotyki i ich zdolność do tworzenia biofilmu – swoistej tarczy ochronnej przed działaniem leków. Jeśli natomiast zakażenie nie zostanie całkowicie wyeliminowane i z czasem przejdzie w formę utajoną, przewlekłą, jest w stanie latami niszczyć tkanki przyzębia i kość, pozostając niezauważone. W efekcie nie tylko osłabia fundamenty uzębienia, ale też podstępnie podkopuje zdrowie całego organizmu.
Leczenie kanałowe zagrożenia. Niestety przemilczane
Gdy dentysta usuwa chorą miazgę z kanałów korzeniowych, używa niezwykle cienkich narzędzi, które niekiedy mogą ulec złamaniu i utknąć wewnątrz zęba. Wcale nie jest to rzadka sytuacja, a jeśli fragmentu nie da się wydobyć, może on tkwić tam przez lata. Wielu stomatologów woli zrezygnować z prób jego usunięcia, argumentując, że taka interwencja mogłaby nadmiernie osłabić strukturę zęba. Efekt? Ryzyko pęknięcia, a w konsekwencji konieczność jego ekstrakcji.
Taki „metalowy intruz” to nie tylko potencjalne źródło bólu. W zakamarkach odłamka mogą czaić się bakterie, tworząc niewielkie, ale uporczywe ognisko zapalne. Choć początkowo problem może wydawać się lokalny, w sprzyjających warunkach bakterie mogą przedostać się do krwiobiegu i rozsiać po całym organizmie, wpływając negatywnie na zdrowie.
Podsumowując, choć leczenie kanałowe jest często niezbędne i wykonuje się je w dobrej wierze, może nieść za sobą poważne zagrożenia. Warto o tym pamiętać, zanim znajdziemy się w sytuacji, gdy jedynym ratunkiem pozostaje endodoncja. Lepiej wcześniej zadbać o zęby – unikać nadmiaru cukrów prostych i kwasów organicznych w diecie oraz regularnie szczotkować je sprawdzoną pastą. A czy powinna ona zawierać fluor? O tym opowiemy już wkrótce.
Źródła:
- 1Nagaoka S., Bacterial Invasion into Dentinal Tubules of Human Vital and Nonvital Teeth; Journal of Endodontics, Vol. 21, No. 2, pp.70-73,1995.
- J. Lechner, Multi-dimensional systemic diagnosis of root-filled tooth, The German Dentists’ Journal, Munich, December 2012, Pages 603-664 -121 st year.
Views: 15